Pożegnanie człowieka, któremu prawie każdy coś zawdzięczał
W dniu
5 stycznia rodzina, przyjaciele, znajomi pożegnali zmarłego Pana
Jana Kamińskiego. W Jego ostatniej drodze uczestniczył tłum, który stanowili ludzie coś Panu Janowi zawdzięczający. W czasie mów pożegnalnych padały słowa wdzięczności za życzliwość, uczynność, bezinteresowność, pracowitość, optymizm oraz niespotykane poczucie humoru, które zawsze z Pana Jana emanowało.
Za to wszelkie dobro dziękowali księża, przedstawiciele władz samorządowych, Związku Podhalan, LKS-u Szaflary. Do tych podziękowań chciałem również dołączyć się w imieniu Uczniowskiego Klubu Sportowego działającego przy naszej szkole oraz społeczności szkolnej. Olbrzymi wkład pięciorga dzieci Pana Jana w osiągnięcia sportu szkolnego jest niewątpliwie wynikiem Jego podejścia do sportu.
Zawsze żył tym, co działo się w szkole. Był obecny m.in. przy remoncie bramek, jak również w czasie zawodów sportowych. Pamiętam jak w 1997 r., podczas Wojewódzkich Igrzysk Młodzieży Szkolnej w piłce ręcznej w Nowym Sączu, potrafił przez cały mecz biegać wzdłuż boiska mobilizując do gry naszych chłopaków (m.in. swojego syna Andrzeja). Był przekonany o dużym znaczeniu sportu dla rozwoju młodego człowieka. Doświadczaliśmy tego również w okresie kiedy dzieci Pana Jana były już dorosłe. M.in. dzięki Jego poparciu pozyskiwaliśmy środki sołeckie na statutową działalność klubu. Zawsze znajdował czas, aby spotkać się z nami na coroczne zakończenie rozgrywek, które organizowaliśmy w szkole i nie byłby sobą jeżeli nie "podrzuciłby" na stół oscypka.
Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale Szaflary nie będą już takie same.
W słowach pożegnania
Ksiądz Proboszcz Kazimierz Duraj stwierdził, że w obliczu okazywanej Zmarłemu takiego ogromu wdzięczności
należałoby uznać za bezzasadne powiedzenie, że:
"na ziemi nie ma sprawiedliwości".
Dziękując Panu Janowi za wszystko, co zrobił dla naszej szkoły, chciałbym bezzasadność tego powiedzenia potwierdzić.
KD